I Liceum Ogólnokształcące
im. Kazimierza Jagiellończyka
w Sieradzu

Patron szkoły

Urodzony w 1427 roku młodszy syn Władysława Jagiełły i Zofii z Holszan. W 1440 roku obwołano go na Litwie wielkim księciem. W siedem lat potem koronował się na króla Polski. W 1454 roku w Nieszawie nadał szlachcie większe przywileje rozpoczynając okres demokracji szlacheckiej. W tym samym roku przyjął hołd stanów pruskich, co rozpoczęło trzynastoletnią wojnę z Krzyżakami. Pokojem toruńskim w 1466 roku przyłączono do Polski Pomorze Gdańskie, Prusy Królewskie i Warmię, co przyczyniło się do gospodarczego rozkwitu kraju. Żonaty z Elżbietą z domu Habsburgów miał szeciu synów i siedem córek. Dla najstarszego syna Władysława uzyskał tron czeski (1471 r.) i węgierski (1490 r.).Zmarł w 1492 roku i został pochowany na Wawelu.

Syn Władysława Jagiełły i Zofii Holszańskiej objął rządy na Litwie w wieku zaledwie lat trzynastu. Był rok 1440, gdy z Wilna nadeszła wiadomość o zamordowaniu przez spiskowców wielkiego księcia Zygmunta Kiejstutowicza. Wyprawiono wówczas pospiesznie na Litwę Kazimierza jako namiestnika jego starszego brata Władysława III króla Polski i Węgier. Jednak dbali o samodzielność Wielkiego Księstwa litewscy panowie-rada obwołali od razu Kazimierza wielkim księciem litewskim. Stanowiło to formalne zerwanie unii. Panowie polscy nie chcieli jednak zrezygnować ze związku z Litwą. Toteż w pięć lat potem, gdy upewniono się ostatecznie, że król Władysław III zginął rzeczywiście pod Warną, uroczyste poselstwo polskie z udziałem samego Zbigniewa Oleśnickiego stanęło w październiku 1445 roku w Grodnie przed obliczem Kazimierza, prosząc go o objęcie tronu polskiego.

Wielki książę litewski uchylił się od natychmiastowej odpowiedzi, przyrzekając udzielenie jej w roku następnym. Nie znaczyło to, by nie pragnął zasiąść na tronie królewskim w Krakowie. Jeśli zwlekał, to dlatego, że panowie polscy z Oleśnickim na czele jako warunek powołania na tron wysuwali nie tylko żądanie potwierdzenia praw szlachty, ale również i dawnych aktów unii, które przewidywały, że Polacy będą mieli głos przy wyznaczeniu nowego wielkiego księcia oraz że Litwa będzie podporządkowana Królestwu Polskiemu. A na to Kazimierz Jagiellończyk nie chciał i nie mógł się zgodzić. Z poselstwami polskimi rozmawiał jako dziedziczny władca, hospodar Wielkiego Księstwa, które stało wówczas u szczytu potęgi. Akcentował on mocno równouprawnienie Litwy w stosunku do Polski.

Stanowisko to panowie polscy ostatecznie musieli zaakceptować. W czterdziestych latach XV wieku Litwa obawiała się już agresji ze strony Krzyżaków. Interweniowała ona z powodzeniem w wewnętrzne walki o stolec wielkoksiążęcy w Moskwie, a jej granice obejmowały Wiaźmę, I biegając o sto kilkadziesiąt kilometrów od Moskwy. Sprawowała też zwierzchnictwo nad Nowogrodem Wielkim i Pskowem – bogatymi republikami miejskimi Rusi północnej. Na południu Wielkie Księstwo sięgało aż po dniestrowe limany nad Morzem Czarnym. Mając zapewnione poparcie większości magnatów litewskich, zwalczając z powodzeniem syna zabitego Zygmunta-Michała, zwanego Michajłuszką, który – w ślad za ojcem – usiłował zdobyć stolec wielkoksiążęcy, zaspokajając drogą rozsądnych kompromisów tendencje autonomiczne Żmudzi, Smoleńszczyzny, Wołynia i Kijowszczyzny, młody hospodar potrafił wykorzystać w pełni swoją pozycję.

To nie on zabiegał o tron Królestwa, ale panowie Polscy prosili, by zechciał na nim zasiąść. Dopiero we wrześniu 1446 roku wyraził zgodę na przyjęcie korony polskiej na podyktowanych siebie warunkach. Przed koronacją wydał przywilej dla stanów Wielkiego Księstwa, w który zapewniał, że państw, czyli ziem naszych Wielkiego Księstwa nie uszczuplimy, lecz jak było w swoich granicach za przodków naszych w szczególności jak je dzierżył Aleksander -Witold nasz stryj, tak i my będziemy je trzymali, dzierżyli i ochraniali w całości i nienaruszone, a nawet za Bożą pomocą będziemy się starali je rozszerzyć”. Ta gwarancja nie tylko niezależności, ale i nienaruszalności terytorium Litwy wała pełne zadośćuczynienie litewskim i ruskim kniaziom i panom.

Koronowany 25 czerwca 1447 roku na króla Polski wystawił akt, w którym stwierdzał, że „za jednomyślnym obustronnym postanowieniem, wolą i zgodą załączyliśmy, nakłoniliśmy i przywiedli Królestwo Polskie i Wielkie Księstwo Litwy do braterskiego związku, chcąc być im panem i rządcą”. Młody władca jako rezultat unii personalnej proklamował więc sojusz między obu państwami. Oznaczało to upadek koncepcji inkorporacyjnej. Wielkie Księstwo występowało obok Królestwa jako równorzędny partner. W większym niż jego ojciec stopniu Kazimierz Jagiellończyk dbał o interesy państwowe Litwy. Nieraz zatrzymywał się na całe lata w Wilnie. Sprawom litewskim poświęcał wiele czasu i uwagi. Był nie tylko nominalnym, ale i faktycznym hospodarem.

Przez pięćdziesiąt dwa lata panowania na Litwie nie wyznaczył tam osobnego wielkiego księcia podległego królowi, odrzucając idące w tym kierunku żądania Michajłuszki i będącego po jego stronie Oleśnickiego, który w ten sposób chciał osłabić Kazimierza, by następnie uzależnić go od rady królewskiej. Zwalczał też z powodzeniem opozycję części panów litewskich, którzy zmierzając do całkowitego uniezależnienia Litwy chcieli osadzić na tronie wileńskim osobnego wielkiego księcia. W dążeniach tych opozycja litewska nie cofała się przed zamachami na życie hospodara. W jednym z nich Kazimierz został ranny, ale nie zboczył z raz obranej drogi i bezpośrednie rządy nad Wielkim Księstwem utrzymał. W nieobecności hospodara rządy na Litwie sprawowali zbiorowo panowie-rada działając w jego imieniu, co zapobiegało wyrośnięciu konkurenta skupiającego dużą władzę w swoim ręku. W aktach i wypowiedziach Kazimierz Jagiellończyk nawiązywał stale do tradycji Witolda, który dla kniaziów i panów litewskich był uosobieniem samodzielności politycznej Wielkiego Księstwa. Dbał o to, by uchodzić w ich oczach za „prawego i przyrodzonego dziedzica” Litwy, Żmudzi i Rusi.

Pod jego bezpośrednim wpływem został załagodzony w początku 1454 roku jątrzący długo stosunki polsko-litewskie spór o Wołyń, który pozostawiono Litwie wbrew interesom panów małopolskich upatrujących w tej ziemi teren swojej ekspansji. Nie znaczy to, by Kazimierz Jagiellończyk zaniedbywał sprawy Polski, o czym można się było przekonać choćby w czasie wojny trzynastoletniej z Zakonem. Rozwijał też ożywioną działalność na południe od Karpat, by osadzić swoich synów na tronach Czech i Węgier. Kontynuując tradycje ojca, prowadził w pełnym tego słowa znaczeniu politykę europejską. Ożeniony z Elżbietą z Habsburgów, zwaną w Polsce Rakuszanką, miał z nią Kazimierz Jagiellończyk trzynaścioro dzieci, z których dochowało się jedenaścioro, pięciu synów i sześć córek. Według tradycji Kazimierz Jagiellończyk nie umiał sam czytać ani pisać.

Natomiast synów kształcił troskliwie. Ich poziom wykształcenia nie odbiegał od tego, jaki cechował ówczesnych monarchów Europy zachodniej . Rakuszankę nazywano matką królów, bo czterech jej synów zasiadło na tronie. Władysław był królem czeskim i węgierskim, Jan OIbracht polskim, Aleksander wielkim księciem litewskim i królem polskim, podobnie najmłodszy Zygmunt I zwany Starym. Dwaj pozostali to zmarły w młodym wieku i kanonizowany z czasem Kazimierz, który został patronem Litwy, a którego kult wprowadzono już za życia jego brata Zygmunta I, oraz przeznaczony do kariery duchownej Fryderyk, który otrzymał drugi w Polsce po Oleśnickim kapelusz kardynalski. Litewska dynastia niedawno jeszcze pogańska wpisywała się już nie tylko w dzieje Europy, ale i Kościoła. Najdłuższą i najcięższą walką, jaką przyszło Kazimierzowi prowadzić, była wojna trzynastoletnia z zakonem krzyżackim. Toczyła ją Polska samotnie, Litwa bowiem nie zainteresowana po odzyskaniu Żmudzi w dalszej walce z Zakonem nie wzięła w niej praktycznie udziału. Zapowiadała się ona zrazu dla Korony korzystnie. Oto stany pruskie zwróciły w 1454 roku do króla, by zechciał przyłączyć do Królestwa Polskiego.

Już samo sformułowanie petycji stanów zdawało się oznaczać koniec Zakonu. Po proklamowaniu przez Kazimierza Jagiellończyka – wbrew odosobnionemu mu oporowi Oleśnickiego na radzie królewskiej inkorporacji Prus, wszystkie miasta: Gdańsk, Toruń, nawet Królewiec uznały go za swego pana i władcę. Jedynie stolica zakonna Malbork oraz Chojnice i Sztum nie poddały się królowi. Pod dobrymi auspicjami rozpoczęta kampania nie przyniosła jednak spodziewanego rychłego zwycięstwa. Pospolite ruszenie Wielkopolski pod wodzą króla poniosło klęskę po Chojnicami. Przeważa pogląd, że w bitwie tej Kazimierz Jagiellończyk mimo osobistego męstwa nie sprawdził się jako dowódca. Nie była to jednak przyczyna jedyna. Na klęskę pod Chojnicami wpłynęły też przemiany, jakie zaszły w łonie stanu szlacheckiego. Od czasu Grunwaldu dawni rycerze przekształcili się w ziemian, dla których sprawy wojenne stały się dalekie, a nieraz i całkiem obce.Pospolite ruszenie szlachty utraciło więc niemało ze swych walorów bojowych, ale większe jeszcze znaczenie miały zmiany techniki wojennej.

Coraz większe znaczenie zyskiwały zaciężne piechota i artyleria konieczne do zdobywania silnie ufortyfikowanych zamków. Przypomnijmy sobie zresztą, że już po Grunwaldzie armia polsko-litewska oparta na chorągwiach rycerskiej jazdy okazała się niezdolna do zdobycia Malborka. Kazimierz zdał sobie rychło sprawę z potrzeby wojsk oblężniczych i rozwinął aktywną działalność, która miała dostarczyć mu środków finansowych potrzebnych na prowadzenie wojny. Walor powszechnodziejowy i niezależny od epoki ma klasyczne powiedzenie Napoleona I, który na zapytanie, czego mu potrzeba do zwycięskiego prowadzenia wojny, odpowiedział, że trzech rzeczy: „Pieniędzy, pieniędzy i jeszcze raz pieniędzy”. Za uzyskane pieniądze Kazimierz nie tylko zaciągał żołnierzy, ale też zapłacił zaległy żołd nie opłaconym przez Krzyżaków żołnierzom zaciężnym stanowiącym załogę Malborka, którzy w zamian otworzyli mu bramy zamku. Kazimierz Jagiellończyk wjechał uroczyście do stolicy Zakonu, której nie umiał zdobyć po Grunwaldzie jego ojciec.

Wojna toczyła się jednak dalej, ospale i ze zmiennym szczęściem. Dopiero gdy komendę nad wojskiem objął utalentowany dowódca Piotr Dunin, sprawy poszły lepiej. W bitwie pod Żarnowcem w 1462 roku wojska polskie pod wodzą Dunina rozbiły przeważające siły krzyżackie, a okręty z Gdańska i Elbląga zniszczyły w roku następnym flotyllę krzyżacką na Zalewie Wiślanym. Polskie zwycięstwa militarne, zdecydowanie antykrzyżacka pozy stanów pruskich z Gdańskiem, Toruniem i Elblągiem na czele, które okazywały też wydatną pomoc finansową borykającemu się ze stały trudnościami w tym zakresie królowi, zmusiły Zakon do daleko idących ustępstw. Zdaniem Stefana M. Kuczyńskiego wojna trzynastoletnia „została doprowadzona do pomyślnego dla Polski końca jedynie dzięki niezłomnej postawie króla”. Mógł on ją wykazać dlatego, że znalazł dla siebie poparcie wśród rzesz średniej szlachty oraz w stanach pruskich, a zwłaszcza w większych miastach. Pokój toruński zawarty przez Kazimierza z Zakonem w 1466 roku był kompromisem. Na mocy jego postanowień zachodnie ziemie państwa krzyżackiego, zwane odtąd Prusami Królewskimi -w odróżnieniu od Prus zakonnych- oraz dominium biskupów warmińskich z Lidzbarkiem i Olsztynem, weszły w skład Królestwa Polskiego. Polska, i to była rzecz najważniejsza, zyskiwała dostęp do morza wraz ze znacznymi portami Gdańskiem i Elblągiem.

W granicach Królestwa znalazł się cały bieg Wisły. Zmieniało to w zasadniczy sposób sytuację ekonomiczną, ale także i polityczno-militarną kraju. Wielki mistrz zachowywał władzę nad północno-wschodnią częścią Prus z Królewcem, ale już jako lennik króla polskiego. Z wojny trzynastoletniej Zakon wyszedł więc pokonany, ale nie zniszczony. Umiejętność kompromisów, niechęć do rozwiązań krańcowych podkreślana jest nieraz jako charakterystyczna cecha polityki Jagiellonów. Jak każda taktyka nie może być jednak absolutyzowana. Czy była dobra, czy zła, zależało od tego, jakim celom służyła. Kompromis oceniamy pozytywnie, gdy przynosił złagodzenie konfliktów wewnętrznych czy zatargów między Koroną a Wielkim Księstwem.

Tym razem dotyczył on przeciwnika, od którego- jak uczyło doświadczenie- niczego dobrego spodziewać się nie było można. Uzasadnieniem pokoju było wyczerpanie finansowe Korony i niechęć szlachty do ponoszenia dalszych uciążliwych ciężarów. Również klątwa, którą papież rzucił na Związek Pruski, powodowała określone trudności dla polityki polskiej, co skłaniało Kazimierza do ustępliwości. Miała ona poprawić stosunki z Rzymem. Poddane władzy Kazimierza Jagiellończyka stany Prus Królewskich traktowały swój związek z Koroną jako rodzaj unii. Na mocy aktu inkorporacji utrzymały one osobne urzędy, własny sejm stanowy i skarb, odrębne prawo. Niemieckie w znacznej większości miasta zachowały duży zakres samodzielności. Dopiero w 1569 roku sejm lubelski, ten sam, na którym zawarto unię realną z Litwą, uchwalił realizację inkorporacji Prus Królewskich. Nie należy jednak czynić z tego zarzutu Kazimierzowi Jagiellończykowi. Poszanowanie odrębności wiązało mocniej Prusy Królewskie z Polską niż pospieszna, narzucona siłą unifikacja. Dowodem tego była choćby patriotyczna postawa Gdańska w dobie rozbiorów. Warto mieć na uwadze i to, że taka postawa mogła skłonić pozostałą pod rządami Zakonu część Prus do przyłączenia się w przyszłości do Korony. Świadczy to raczej o politycznej dalekowzroczności Kazimierza.

W wielonarodowościowym związku obejmującym Polskę, Litwę i liczne ziemie ruskie było miejsce również i dla autonomicznych Prus Królewskich. Po objęciu tronu polskiego istotne znaczenie dla Kazimierza Jagiellończyka posiadała sprawa umocnienia jego pozycji wewnętrznej. Po latach rządów możnowładczych za czasów Władysława III przychodził młody monarcha, który nie chciał być „królem malowanym”. Wykorzystując służące monarsze prawo nominacji na urzędy dające dostęp do rady królewskiej, wprowadzał do niej, wykorzystując wakanse, ludzi sobie oddanych. Jednocześnie podjął zwycięską walkę o uzyskanie prawa nominacji biskupów. Miało to znaczenie nie tylko ze względu na wysoką pozycję tych, jak ich określano- książąt Kościoła, ale i dlatego, że biskupi wchodzili w skład rady królewskiej, zajmowali więc wysokie stanowiska w hierarchii państwowej.

Walka, którą król stoczył o nominację biskupa krakowskiego, zakończyła się zwycięstwem jego kandydata i stała się precedensem na przyszłość. Warto jednak podkreślić, że i dwaj kontrkandydaci, jeden wysunięty przez papieża, drugi przez kapitułę, uzyskali infuły, ale w innych diecezjach. Król umiał godzić własne zwycięstwo z posunięciami, które, łagodząc gorycz porażki, nie przysparzały mu wrogów, ale jednały nowych stronników również spośród niedawnych oponentów. Zależało mu też na tym, by mieć Kościół jako całość po swej stronie. Niektórzy historycy uważają, że polityka Kazimierza Jagiellończyka zmierzała do utworzenia w Polsce monarchii absolutnej. Stanowisko to nie wydaje się zasadne. Jak wiadomo, wczesny absolutyzm w Europie- bo o tym tu może być mowa- opierał się na rozbudowie administracji, realizującej politykę władcy, oraz armii zaciężnej, stanowiącej oręż w jego ręku. Jedno i drugie wymagało trwałych podstaw finansowych, które uzyskiwano z regularnie ściąganych podatków, ceł oraz dochodów domeny państwowej.

Trzeba stwierdzić, że Kazimierz Jagiellończyk nie potrafił zagwarantować stałych źródeł dochodu, a domena królewska za jego rządów ulegała postępującemu zmniejszaniu. Król stale walczył z brakiem pieniędzy. Bywał on tak dotkliwy, że raz zastawił nawet drogocenne szaty swej żony w zamian za pożyczkę w gotówce. W tej sytuacji wojsko zaciężne był król w stanie utrzymywać tylko w czasie działań wojennych, kiedy sejm uchwalił na ten cel podatki. I tych pieniędzy często nie wystarczało, a rekwizycje niepłatnego żołnierza i troska o zaspokojenie jego pretensji należały do stałych i poważnych kłopotów królewskich. Z tezą o wczesno-absolutystycznych rządach Kazimierza Jagiellończyka pozostaje w sprzeczności fakt, że właśnie za jego panowania wykształciły się formy parlamentaryzmu szlacheckiego. Ich fundamentem były wydane przez króla w 1454 roku, pod naciskiem szlachty zgromadzonej na wyprawę wojenną, przywileje nieszawskie.

Przewidywały one, że król nie zwoła pospolitego ruszenia ani nie wyda nowych praw bez uprzedniej zgody sejmików ziemskich. W praktyce król zachował swobodę przedstawiania swoich propozycji bądź sejmikom ziemskim, zwoływanym dla każdego województwa (a czasem nawet ziemi) z osobna, bądź „pokornie” sporo przesady, to daleko stąd do absolutyzmu czy nawet jego namiastki. Nie znaczy to, by król był bezsilny wobec opozycji. Nadawaniem urzędów, dóbr czy dochodów potrafił on zjednywać sobie nawet zaciętych przeciwników. Toteż w późniejszych latach spotykamy tegoż Rytwiańskiego już jako kasztelana, a potem wojewodę, w roli jednego z bardziej wymownych obrońców polityki Jagiellończyka. Dalekie to od metod, którymi posługiwali się władcy absolutni, likwidujący fizycznie swoich przeciwników. Nie wynikało to z jakichś szczególnych humanitarnych predyspozycji Kazimierza Jagiellończyka. W czasie walki o władzę z Michajhxszką na Litwie ścinał on bez pardonu głowy bojarom, którzy należeli do obozu jego przeciwnika. Podobnie rzecz się miała po wykryciu spisku w 1480 roku zawiązanego w porozumieniu z Moskwą i mającego na celu zamordowanie króla i królewiczów, a wyniesienie na tron litewski Michała Olelkowicza lub oderwanie części ziem ruskich od Litwy.

Wówczas to na placu egzekucji nad Wilią spadły głowy kniaziów Michała Olelkowicza i Iwana Semenowicza Holszańskiego, bliskiego dodajmy krewnego matki Kazimierza. Stosunki polityczne w Koronie, kultura polityczna polskiego społeczeństwa szlacheckiego były jednak odmienne niż na Litwie. Nie było tu spisków na życie monarchy, ale z drugiej strony i on był ograniczony, gdy chodzi o środki zmierzające do realizacji swoich celów. Nie mógł stosować przymusu, nie mógł nikogo zastraszyć. Pozostawało kaptowanie zwolenników przy pomocy rozdawnictwa godności i dóbr. Umocnienie władzy królewskiej było uzależnione od sojuszu z miastami, które w większości państw ówczesnej Europy występowały jako sojusznik monarchii. Rozumiał to jak wiemy Jagiełło i wykorzystywał w swoim dążeniu do zabezpieczenia tronu synom. Kazimierz Jagiellończyk nie poszedł jednak tą drosejmom prowincjonalnym: małopolskiemu który zbierał się w Korczynie, i wielkopolski mu w Kole. Mógł też wnieść sprawę od raz na sejm walny Królestwa, który najczęście zbierał się w położonym centralnie Piotrkowie Zdarzało się nieraz, że przedstawiciele ziem uchylali się od uchwały podatku na sejmie wal nym i żądali przekazania jej sejmom prowincjonalnym bądź sejmikom ziemskim. Bywał też, że jedna prowincja uchwalała podatek gdy druga go odmawiała.Zmuszało to król do stałego paktowania ze szlachtą i utrudniał mu uzyskanie podatków, na które szlacht przyzwalała niechętnie i z oporami. Dalekie również od modelu wczesnego absolutyzmu było istnienie opozycji, z którą król musiał się poważnie liczyć. Na początku jego ,. rządów była tą opozycją część rady królewskiej kierowana przez Zbigniewa Oleśnickiego,; z nią królowi udało się z czasem uporać.

Wy-&127; stąpienia Oleśnickiego przeciwko inkorporacji; Prus izolowały go, a jego śmierć wiosną 1455; roku pozbawiła grupę możnowładczą przywódcy. Pojawiła się natomiast opozycja średniej&127;,., szlachty. Kiedy po nadaniu przywilejów Małopolsce w 1456 roku Kazimierz wybierał się na Litwę, musiał przyrzec małopolskiemu sejmowi prowincjonalnemu w Korczynie, że po powrocie złoży specjalny sejm do naprawy stanu Rzeczypospolitej. W trzy lata później Jan Rytwiański, starosta sandomierski, na sejmie w 1459 roku jak pisał Adolf Pawiński „biorąc na siebie jakby rolę marszałka poselskiego […] cierpkimi zarzutami zasypywał króla za jego nieudolność i niedbałość w zarządzie publicznym, winił go za rozszarpanie skarbu, dóbr koronnych, za nadmierny ucisk podatkowy, psucie monety, zaniedbanie wymiaru sprawiedliwości”, wreszcie za sprzyjanie Litwie ze szkodą dla Korony. W odpowiedzi „Kazimierz pokornie mniemane winy usprawiedliwiał w odpowiedzi na głos trybuna szlachty małopolskiej…” Nawet jeśli jest w tym „pokornie” sporo przesady, to daleko stąd do absolutyzmu czy nawet jego namiastki. Nie znaczy to, by król był bezsilny wobec opozycji. Nadawaniem urzędów, dóbr czy dochodów potrafił on zjednywać sobie nawet zaciętych przeciwników. Toteż w późniejszych latach spotykamy tegoż Rytwiańskiego już jako kasztelana, a potem wojewodę, w roli jednego z najbardziej wymownych obrońców polityki Jagiellończyka. Dalekie to od metod, którymi posługiwali się władcy absolutni, likwidujący fizycznie swoich przeciwników. Nie wynikało to z jakichś szczególnych humanitarnych predyspozycji Kazimierza Jagiellończyka. W czasie walki o władzę z Michajłuszką na Litwie ścinał on bez pardonu głowy bojarom, którzy należeli do obozu jego przeciwnika. Podobnie rzecz się miała po wykryciu spisku w 1480 roku zawiązanego w porozumieniu z Moskwą i mającego na celu zamordowanie króla i królewiczów, a wyniesienie na tron litewski Michała Olelkowicza lub oderwanie części ziem ruskich od Litwy.

Wówczas to na placu egzekucji nad Wilią spadły głowy kniaziów Michała Olelkowicza i Iwana Semenowicza Holszańskiego, bliskiego – dodajemy – krewnego matki Kazimierza. Stosunki polityczne w Koronie , kultura polityczna polskiego społeczeństwa szlacheckiego były jednak odmienne niż na Litwie. Nie było tu spisków na życie monarchy, ale z drugiej strony i on był ograniczony, gdy chodzi o środki zmierzające do realizacji swoich celów. Nie mógł stosować przymusu, nie mógł nikogo zastraszyć. Pozostawało kaptowanie zwolenników przy pomocy rozdawnictwa godności i dóbr. Umocnienie władzy królewskiej było uzależnione od sojuszu z miastami, które w większości państw ówczesnej Europy występowały jako sojusznik monarchii. Rozumiał to – jak wiemy – Jagiełło i wykorzystywał w swoim dążeniu do zabezpieczenia tronu synom. Kazimierz Jagiellończyk nie poszedł tą drogą. Przywileje nieszawskie dyskryminowały mieszczan poddając ich sądom szlacheckim w wypadku zranienia lub zabicia szlachcica w mieście. Również podatki nakładano na miasta, bez wysłuchania ich głosów, na podstawie uchwały szlacheckiego sejmu czy sejmiku. W 1463 roku zbiorowa kara śmierci orzeczona przez sąd królewski dotknęła burmistrza i dwu rajców oraz trzech innych mieszczan stołecznego Krakowa jako odwet za zabicie przez tłum mieszczan możnego pana, Andrzeja Tęczyńskiego, który w sporze kazał obić płatnerza.

Było to oczywistym wyrazem pozycji zajętej przez monarchę, który stanął po stronie szlachty. Miasta w Polsce zostały zdominowane przez szlachtę, a monarchia utraciła potencjalnego sojusznika. Kazimierz Jagiellończyk nie wykazał tu umiejętności wykorzystania antagonizmów społecznych w interesie władzy królewskiej. I w tym względzie daleki był od innych władców doby wczesnego absolutyzmu. Dużo uwagi poświęcał Kazimierz Jagiellończyk sprawom dynastycznym, w szczególności osadzeniu swoich synów na tronach Czech i Węgier. Z narodowym królem czeskim Jerzym z Podiebradu pozostawał w przyjaznych stosunkach umocnionych w 1462 roku zjazdem i ugodą w Głogowie. Opierał się nawoływaniom papieży do wojen z husytami, licząc, że takie postępowanie zapewni mu poparcie zarówno Jerzego jak i społeczeństwa czeskiego dla kandydatury jednego z jego synów na tron czeski.

I rzeczywiście po śmierci króla Jerzego Czesi na sejmie w 1471 roku obrali królem syna Kazimierzowego Władysława. Nazywano go później rex bene, jako że podobno zwykł na wszystko odpowiadać: bene (dobrze). Chwalili go sobie magnaci czescy, a panowie węgierscy po śmierci rodzimego króla Macieja Korwina woleli powołać jego, a nie proponowanego przez Kazimierza Jagiellończyka Aleksandra na tron węgierski. Nie była to jednak osobowość zdolna do umocnienia pozycji dynastii na południe od Karpat, toteż Habsburgom, dzięki ulubionej przez nich polityce małżeństw, udało się już w początkach XVI wieku opanować trony w tych obu krajach, wcielając je do monarchii habsburskiej. Polityka dynastyczna Kazimierza oceniana jest przez większość współczesnych historyków krytycznie. Podkreśla się zazwyczaj, że podporządkowanie sobie tak rozległych i zróżnicowanych krajów przekraczało możliwości Jagiełłowego syna.

Dynastyczne ambicje drogo kosztowały ” konkludował Paweł Jasienica. Sądzę, że jest to dość typowe rozumowanie ex post. Historyk znający późniejszy przebieg wydarzeń z wyżyn doświadczeń historycznych skłonnych jest pouczyć króla, co winien, a czego nie powinien był uczynić. Warto tu przypomnieć słowa Tadeusza Manteuffla, który zalecał w tej mierze skromności pisząc: „Razi mnie to, że historyk, że historyk posuwa się do klepania po ramieniu opisywanych przez siebie ludzi i pouczenia ich ,że powinni byli postąpić tak, a nie inaczej. To zakrawa na śmieszność i należałoby z tym zerwać w całej rozciągłości, zwłaszcza, że historyk nie jest najczęściej ani politykiem, ani mężem stanu „. Jagiellonowie na tronach w Pradze i Budzie niekoniecznie musieli osłabiać Polskę. Błąd, który popełniają krytycy (m.in. radziecka „ Istorija Polszi” i P.Jasienica ), polega na tym, że Kazimierzowi Jagiellończykowi przypisuje się zamiar utworzenia zuniowanego państwa polsko – litewsko – czesko – węgierskiego.

W istocie sprawa unii bynajmniej nie stała na porządku dziennym. K.Jagiellończyk chciał osadzić na trzech tronach królewskich swoich synów, ale jako władców suwerennych, Więź pomiędzy państwami Jagiellonów miała stanowić nie unia, ale wspólnota dynastii. Zwracało się to, warto zauważyć, nawet przeciwko unii polsko – litewskiej. Kiedy bowiem po śmierci K.Jagiellończyka w 1492 roku na tron Polski powołano Jana Olbrachta, w Wilnie, zgodnie z wolą ojca, zasiadł Aleksander, co oznaczało zerwanie unii personalnej między obu państwami. Ostatnie lata K.Jagiellończyka były poświęcone sprawom Rusi. W ciągu XV wieku rosła potęga Wielkiego Księstwa Moskiewskiego. Wielki ksiąze Iwan III Srogi ożenił się z potomkinią cesarzy bizantyńskich – Zofią Paleolog. Stało się to punktem dla doktryny o Moskwie jako trzecim Rzymie. Iwan III, który w 1480 roku zrzucił ostatecznie zwierzchnictwo chanów Złotej Ordy, dążył do zjednoczenia pod swymi rządami ziem ruskich, co doprowadziło do konfliktu z Litwą. K.Jagiellończyk miał przeciwko sobie część własnych poddanych spośród kniaziów i bojarów ruskich. U schyłku lat osiemdziesiątych XV wieku szereg kniaziów nad górną Oką podporządkowywało się ze swoimi dzielnicami Iwanowi III.

Inni,których dzielnice nie graniczyły ze wschodnim sąsiadem Litwy, opuszczają swoje siedziby, zbiegali do Moskwy. Rzecz jednak w tym, że u schyłku XV wieku, a i później, Wielkie Księstwo Litewskie dalekie było jeszcze od modelu demokracji szlacheckiej. Prawosławni kniaziowie i panowie czuli się dyskryminowani, bowiem prawo nie dopuszczało ich do udziału w najwyższych godnościach państwowych, rezerwując je dla katolików – Litwinów. Popychało to część spośród nich w kierunku Moskwy, o czym już była mowa w związku ze spiskiem z roku 1480. Zagadnienie to zbadał szczegółowo amerykański historyk O.P. Backus w rozprawie „Motives of West Russian nobles in deserting Lithuania for Moscow” (Kansas 1957). ukazując tę długo niedocenianą w nauce historycznej tendencję.

W polityce wschodniej Kazimierz Jagiellończyk utrzymywał przyjazne stosunki z chanem Ordy Nadwołżańskiej, co spowodowało, że chan krymski Mengli Girej związał się z Moskwą i pustoszył ziemie ukraińskie. Zaznaczyło się też u schyłku jego panowania niebezpieczeństwo ekspansji tureckiej, kiedy Turcy posuwając się na zachód zdobyli w 1476 roku znajdującą się pod protektoratem Kazimierza kolonię genueńską Kaffę na Krymie, a w dziesięć lat potem Kilię i Białogród. Wyjście na Morze Czarne, tak ważne dla handlu wschodniego, zwłaszeza Lwowa, ale także ziem południowo-wschodnich Wielkiego Księstwa, zostało w ten sposób opanowane przez mocarstwo, które przyporządkowało sobie Tatarów krymskich i zaciążyło na dziejach całego regionu w stuleciach następnych. Umierając w 1492 roku pozostawił Kazimierz Jagiellończyk swoim następcom wiele nie rozwiązanych problemów. Nie jego w tym wina czy błąd. Ani wzrost znaczenia Moskwy, ani ekspansja turecka na kraje naddunajskie nie należały do spraw, które nawet najzręczniejsza polityka mogła zahamować czy zneutralizować.

W ówczesnych warunkach działał on w sposób rozsądny i rozważny. Powołując na stolec wielkoksiążęcy Aleksandra stwarzał na Litwie stały ośrodek władzy centralnej, który mógł skutecznie pokierować polityką wschodnią. Jagiellon na tronie w Budzie oraz zhołdowanie Wołoszczyzny i Mołdawii miały na celu stworzenie możliwie skutecznej zapory przeciw ekspansji tureckiej. Pomyślane to było dobrze, ale realny układ sił grał na niekorzyść polityki Jagiellonów, zarówno na południu jak i na wschodzie. Gdy chodzi o osobowość króla, to współczesny Kazimierzowi historyk i kontynuator Długosza, Maciej z Miechowa, pozostawił taką oto charakterystykę króla: „Był zaś król Kazimierz postaci wyniosłej, twarzy podłużnej i pełnej […] od młodości aż do końca życia zawsze myśliwy i łowca […] zawsze trzeźwy, pił wodę a win i sycery (miód sycony z wodą przyp. J.B.) nie używał i nawet zapachu ich nie lubił i się brzydził. Do miłostek skłonny, lubił łaźnię.

W biesiadach pobłażliwy i wytrwały, na trudy, zimno, dym i wiatr, upał najcierpliwszy. Kler szanował, od poddanych żądał pieniędzy, przyrzeczeniach pamiętał, był prawdomówny pożyczki zwracał”. Polityczną ocenę króla najbliższą rzeczywistości dał znany historyk Jan Dąbrowski: „Młode lata Kazimierza pisał zdawały się zapowiadać w nim wielkiego monarchę, który dokona przebudowy państwa polskiego na nowych podstawach. Nie brakowało mu ani energii, ani silnej woli, ani zręczności w przeprowadzaniu swoich zamiarów. Druga część panowania nadzieje te zawiodła […]. Nie miał Kazimierz zrozumienia dla doniosłości reformy finansowej i podatkowej ani dla organizacji armii stałej.” W rezultacie też „państwa polskiego na nowożytne nie przetworzył”.

Nie jest to jednak opinia powszechna. Sądy potomnych o Kazimierzu Jagiellończyku są nader zróżnicowane.’ Monarchistyczny publicysta Cat Mackiewicz nazywał go największym z królów polskich, odmawiając jednocześnie tytułu „wielkiego” ostatniemu z Piastów. Konserwatywnego publicystę frapowała przypisywana przez niego Kazimierzowi Jagiellończykowi idea dynastyczno-imperialna mająca doprowadzić do utworzenia wielkiej federacji środkowoeuropejskiej. Inni mieli na króla bardziej krytyczne spojrzenie. Niemało przyczynił się do tego Jan Długosz, którego Kazimierz powołał na wychowawcę synów królewskich, mimo że musiał wiedzieć o tym, iż ten należał do bliskich współpracowników Oleśnickiego i reprezentował w znacznym stopniu poglądy przywódcy opozycji możnowładczej. W swojej „Historii Polski” nie szczędził Długosz zarzutów polityce zarówno Jagiełły, jak i jego syna. Również osobowości obu Jagiellonów nie zarysowały się pod piórem dziejopisa nazbyt pochlebnie.

Nie podważyło to jednak pozycji królewskiego pedagoga. Król cenił uczonego historyka, choć jego oceny dawały raczej negatywny a na pewno stronniczy obraz rządów Kazimierza Jagiellończyka. Nie żądał on jak wielu innych władców dytyrambów na swoją cześć. Zasada wolności słowa i nauki przekroczyła już w Polsce XV wieku wysokie progi królewskiego zamku. I choć dziś prostujemy niejeden sąd Długosza oddając sprawiedliwość Kazimierzowi Jagiellończykowi, dobrze jest zapamiętać, że umiejętność krytycznego widzenia przeszłości okazała się ważkim elementem edukacji królewiczów oraz innych czytelników dzieła Długosza. Przyczyniła się też ona do wykształcenia szlacheckiej elity politycznej, która będzie nadawała kierunek życiu politycznemu Polski doby Odrodzenia.

Dziennik elektroniczny

Dokumenty szkolne

Katalog biblioteki

Aktywna tablica

Projekty zewnętrzne

Edukacyjna sieć antysmogowa

Projekt Meteo

 

 

RODO


 

Narodowy


 

 

 

Załatwiaj swoje sprawy przez e-urząd skarbowy


Nasi Partnerzy:

Ministerstwo_Edukacjikuratorium-oswiatylogo_UWrlogo-pllogo_ullogo-epaslogo-erasmus-pl-2021sks-logoszkola-odkrywcow-talentowakcja-pajacykprojekt-z-klasaszkola_mistrzow_programowanialogo-etwinning
Przejdź do treści